Jak pozyskać kontakty do bibliotek lub innych potencjalnych partnerów?
Jak sprawić, by przekazywanie nam takich danych było przyjemne dla przekazujących?
Czy pomoże w tym kłobuk ukazujący się w pobliżu wszystkich bibliotek w Europie?
Taką zabawę próbuję zrobić dla uczestników kursu "Nauczanie oparte na grach i grywalizacja" w Pradze. Mamy kłopoty z wczytywaniem map w Czechach. Programiści się komunikują z siłą wyższą. Mam nadzieję, że im się uda.
Oto plan na dzisiejsze przedpołudnie:
Przypominajka o czym należy pamiętać planując gry i grywalizacje:
Więcej szczegółów i efektowna wizytówka instytucji organizującej kurs. Też by się nam przydało coś podobnego na kursach stacjonarnych. Kiedyś przecież wrócimy do tej formy.
Jeśli nie wiecie kto tu gra, to ja :) Zaczyna się techniczna część zajęć. Do tej pory była bardziej filozoficzna. Może strategiczna.
Wczoraj nie chciałam się przyznać, ale byłam dosyć zmęczona. W głowie kręciły się frazy angielskie. Stopy ledwo niosły po zbyt długim zamknięciu ich w jednych sandałach. Bardzo się starałam rozumieć i mówić sensownie po angielsku i zapomniałam w przerwie zmienić obuwie na bardziej sportowe na wycieczkę pieszą po Pradze. Generalnie okazuje się, że rozumiem i mam wrażenie, ze mnie rozumieją. Pytanie: na ile to tylko wrażenie? Pomaga czasem google translater. Ado, dziękuję :) Dobrze, że są prezentacje, bo łatwiej wychwycić niezrozumiałe słowa i je sprawdzić. Podczas obiadowych rozmów dyskutowaliśmy o filozofii nauczania, jakkolwiek by to poważnie nie brzmiało. Posiłkowaliśmy się też translatorem, szczególnie przy tłumaczeniu nazw potraw na kilka języków :) Warto mieć trochę gotówki czeskiej przy sobie, bo w niejednej knajpce nie można płacić kartą.
Interesujące było ćwiczenie z celebrowania błędów. Bawiliście się kiedyś w liczenie do siedmiu? Zasady są zmienne. A błądzących nagradza się oklaskami a oni świętują na swój sposób. Bo to okazja do celebrowania, okazja do uczenia się i możliwości rozwoju. Nikt nie jest idealny, każdy może się pomylić i każdy może wyciągać wnioski. Ważne, aby dawać ludziom przestrzeń do popełniania błędów i do uczenia się na nich. Potrzebujemy tego jako mali, więksi i całkiem dorośli, potrzebujemy w pracy, w życiu, w procesie uczenia się.
Pamiętacie te karty? Używaliśmy ich dzisiaj do ćwiczeń. Lubię dixit. I lubię się czuć jak Pani oglądająca żaglówkę w słoneczny dzień :)
Może dlatego dzisiaj wygrałam w quizie, którym trener prezentował nam koleje narzędzie: quizizz.com. Nie miałam pojęcia, że mam taką wiedzę o historii mody - i to po angielsku. Może zadecydowało to, że mam odpowiedni wiek, spokojne podejście i szczęście? Pamiętam niektóre zmiany niektórych tendencji i dzięki spokojowi szybciej odpowiadałam, co dało mi czas na powtórki...
Generalnie kilkoro z nas uważa, że zna angielski najsłabiej, a niektórzy, że znają go extra. W praktyce okazuje się, że nie zawsze ten, kto ma większy zasób słów lepiej się komunikuje i łatwiej go zrozumieć. Dochodzi akcent, tembr głosu, maska i dykcja. Ale i tak chciałabym umieć więcej :) Dużo więcej...
Taką lampę mam w pokoju. ładne wykończenia decydują o klimacie. Telewizora mogłoby nie być :)